1999-03-01
Przynajmniej raz w roku się spowiadać. Takie jest przykazanie kościelne.
Inaczej widzi spowiedź ksiądz zza kratek konfesjonału, a zupełnie inaczej penitent czyli spowiadający się. Gdy jest jeden jedyny ksiądz w parafii, jeżeli spowiada przed mszą św. , to musi bardzo „się gimnastykować” w spowiedzi i śpieszyć jak ekspres. Jak straż pożarna i jak pogotowie ratunkowe. Bo 15 minut przed mszą często nie ma nikogo do spowiedzi, potem przychodzi jedna osoba, później przerwa, a kiedy chce ksiądz wyjść z konfesjonału i pójść do zakrystii, aby ubrać szaty liturgiczne (bo już 5 minut do rozpoczęcia mszy)…wychodzi z ławki starsza pani o kulach i idzie do konfesjonału. Nie można takiej z trudem poruszającej się osoby zostawić. Więc spowiadam dalej. I co dzieje się później? Do konfesjonału podchodzi następna jeszcze bardziej schorowana starsza osoba. I wypada ją według miłosierdzia Bożego też wyspowiadać. I jeszcze ktoś podchodzi do spowiedzi. Tymczasem już jest godzina rozpoczęcia mszy św. Mówię do siebie:
– Panie Jezu, czy chciałeś takie wykonanie sakramentu i tak ma wyglądać Twoje miłosierdzie i pojednanie z Tobą? A ja mam tak się wciąż śpieszyć podczas spowiedzi?
Przecież w tygodniu po 2 godziny dwóch kapłanów i ja spowiadaliśmy (w I czwartek), ale nie było zbyt dużo osób. A teraz w niedzielę, kiedy powinienem 10 minut przed mszą być w zakrystii, aby się przygotować, skupić, nastawić duchowo na odprawianie mszy… muszę do ostatniego momentu spowiadać i to ekspresowo. Panie Jezu, a podczas pogrzebu, gdy cała wieś przychodzi do spowiedzi i muszę w ciągu pół godziny wyspowiadać 20-25 osób? Gdybym spowiadał wolniej, ludzie mogliby napisać do biskupa, że nie chcą takiego proboszcza, bo jest nieudolny, bo za wolno spowiada.
Czy dzieci muszą być co miesiąc do spowiedzi? Znakomicie pisze teolog dr Józef Majewski, że pedagogika i katechetyka – zapominając o niemożliwości popełnienia przez dzieci grzechów śmiertelnych – „może stać się przyczyną straszliwych duchowych zniszczeń w dziecku”, jeżeli pod rygorem „zagania się je do comiesięcznej spowiedzi świętej („Życie Duchowe 21/2000 s. 41).
Przecież comiesięczna spowiedź nie jest obowiązkiem wynikającym z Objawienia Bożego. Kiedyś było zupełnie inaczej w Kościele. W artykule „Dlaczego św. Augustyn nigdy się nie spowiadał?” (Życie Duchowe 20/1999 s. 70-79) o. Dariusz Kowalczyk opisuje jak gdyby dzisiejszą niewiarę w Boga, który może zachować człowieka w stanie nazywanym łaską uświęcającą. Wspomniany Majewski zastanawia się nad polskim rozumieniem grzechu śmiertelnego i Eucharystii. Trzeba przywrócić to, że jesteśmy godni spotkania z Bogiem w Eucharystii, że Komunia św. „nie jest nagrodą, lecz łaskawym zmiłowaniem Boga w Chrystusie, Jego przebaczającym wejrzeniem na swój niewierny lud. Nieskończonym miłosierdziem okazanym grzesznikom”.
Majewski pisze, że w Kościele są jeszcze inne drogi – poza sakramentem pokuty – gładzenia grzechów. Podaje listę niesakramentalnych dróg darowania grzechów (oczywiście powszednich) z książki ks. Alfonsa Skowronka „Z teologicznej problematyki pokuty”:
1) miłość, bo „miłość zakrywa wiele grzechów” (P 4,8). Gdy przebaczamy, gdy zapominamy zło, gdy jesteśmy życzliwi, gdy czynimy wszystko, aby nasze życie nie było piekłem… To ważne w rodzinach, ponieważ u nas w Polsce 90% wszystkich zabójstwo to z przyczyn nieporozumień rodzinnych, a nie z innych przyczyn (np. na tle seksualnym tylko jest 1%, na tle rabunkowym 4 %);
2) przepowiadanie Ewangelii (po przeczytaniu której we mszy św. ksiądz mówił po cichu „niech słowa Ewangelii zgładzą nasze grzechy”);
3) w nabożeństwie pokutnym, które próbuję w mojej parafii w czasie wielkopostnym, ale jest bardzo mało uznawane przez wiernych;
4) codzienna pokuta jako naśladowanie Jezusa Chrystusa;
5) także modlitwa, post, jałmużna, składanie ofiar dla innych i zarazem rezygnacja z luksusu i rozrywek, używek.;
6) kto nawrócił grzesznika na dobra drogę, „zakryje liczne grzechy” (List św. Jakuba 5.19).
7) jeżeli świeccy wyznają swoje winy wobec drugich i proszą o przebaczenie; jeżeli w rodzinie tj. w domowym Kościele dzieci wobec rodziców wieczorem przyznają się do swoich uchybień, a ojciec lub matka czynią im na czole znak krzyża i kładą ręce na ich głowy, spraszając modlitwą Boże przebaczenie. Podobnie i małżonkowie wobec siebie nawzajem.