2008-11-30
1. Czuwaj. Czuwajcie. Bądźcie gotowi. Życie to troska o swoją przyszłość. Troska o życie. O siebie i o drugiego człowieka. W wielu miejscach planety strzały, wybuchy, zabici, ranni. Od wielu lat w Afryce uciekają całe rodziny z jednego miejsca do drugiego z powodu trwających tam nieustannie wojen domowych. Pozbawione domów, wody, jedzenia – wygnani, nadzy, głodni, czekający na pomoc. Są alarmem dla nas. Dla nas wierzących w Chrysusa, który utożsamił się z tamtymi. “Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili” – woła do nas Jezus z przypowieści o sądzie ostatecznym (z ub. niedzieli Chrystusa Króla).
Dopóki będzie choć jeden żebrak w naszej miejscowości, jeden głodny w Afryce, jeden poparzony podczas licznych wybuchów terrorystycznych w jakimś Bomabaju (tamże w ostatnim tygodniu w 10 miejscach równocześnie zabito w napadzie terrorystycznym prawie 200 osób, a kilkaset zostało rannych), nie powinniśmy być spokojni. Nie powinniśmy spokojnie spać. Dla nas katolików to konieczność wyjścia z własnego egoizmu i okazja do czynienia dobra. Miłość woła nas. Ten dramatyczny głos krzywdzonych nie może być zablokowany watą w naszych uszach.
2. Czuwajcie jest aktualne. W Polsce też. Ponieważ dochodzą do nas złe wiadomości o niedawnym pobycie naszego pana prezydenta w Gruzji, gdzie przecież mógł zginąć, odcięty od swojej zbrojnej ochrony (BORu). I zresztą wszelkie zatargi polityczne niszcza pokój wewnętrzny w kraju. Jedni linkami trzymają się tego co państwowe i komunistyczne, uważając, że maja rację. Drudzy dążą do prywatnego, chyba bardziej zgodnego z katolicką nauką społeczną według której istnieje naturalne prawo do własności. Zmarły papież Jan Paweł II zauważył błąd antropologiczny w systemie komunistycznym, którego charakterystyką była m. in. likwidacja własności prywatnej na rzecz własności państwowej. Więc odchodzenie od własności państwowej i opieki państwowej jest odchodzeniem od komunizmu, w kierunku świata lepszego.
3. Być katolikiem to zmieniać świat na świat, gdzie będzie więcej prawdy, dobra i piękna. Popieramy sięganie po wartości. Solidaryzujemy się z tymi, którzy budzą nadzieję. Modlimy się za przeszkadzających w dążeniu do lepszego i za tych, którzy niszczą nadzieję i prześladują apostołów dobra.
W I niedzielę Adwentu według 5. letniego programu polskich biskupów urzeczywistniamy “Kościół niosący Ewangelię nadziei” rozpoczynając przedostatni rok z hasłem “Otoczmy troską życie”. Nie chodzi tu o wąsko rozumianą obronę życia nienarodzonych (co zawsze ważne), ale o “o troskę o szeroko rozumiane wszystkie formy życia, które wyszły z rąk Stwórcy” (jak pisze arcbp poznański Stnisław Gądecki): życie środowiska naturalnego, życie fizyczne człowieka, życie psychiczne człowieka, życie duchowe człowieka. I z tym życiem stajemy przed Dawcą życia: “Ja jestem (…) życiem” (J 14.6). “Ja przyszedłem po to, aby (owce) miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10).
4. I niedziela Adwentu otwiera nam przestrzeń takiego życia, które polega na powtórnym przyjściu Jezusa (to paruzja w języku teologicznym). Jezus nie jest trupem, żyje, obiecuje, że jeszcze raz przyjdzie. Zresztą wciąż przychodzi. Może przybiegnie, przyjedzie, przyleci, przypłynie. Na pewno jak złodziej. Niespodzianie. I niebawem przyjdzie, chociaż wielka paruzja, jeszcze nie jest widoczna, jednak widoczna jest mała paruzja – nasza, mój i twój koniec, nasza śmierć. Nasz mikroświat kończy się z chwilą śmierci. To oczywiste. Nie chcemy, aby nas śmierć “dopadła”, lecz raczej ażeby na nią czekać, jej wypatrywać. być do niej przygotowanym. By nie zdziwić się, kiedy przyjdzie. Kształtować w sobie takie myślenie, że to na końcu Jezus przyjdzie.
Śwoim Światłem nas wprowadzi do życia wiecznego. To chwila osobliwa, wspaniała, święta, przekraczająca to, co materialne i doczesne.
Dlatego nie możemy spać. lecz czuwać. Bądźcie gotowi. Świeczki na adwentowym wieńcu, świeca roratnia i te wszystkie świeczki w naszych mieszkaniach, które zapalamy podczas modlitwy, są naszym czuwaniem i naszą troską o Światło ostateczne – światło Chrystusa.
Przyjmijciem światło Chrystusa. Tak, przyjmujemy je. Niech świeci nam i każdemu bliźniemu. Niech nas wyprowadza z wszelkiej ciemności, z czerni nienawiści, z mroków grzechów i szarej obojętności.
KS. FRANCISZEK KAMECKI