2008-03-01
1
Miłość jest zawsze pociągającym tematem. I niepokoi nas jej karykatura we współczesnym świecie.
Po ogłoszeniu pierwszej encykliki Benedykta XVI „Deus caritas est” zaraz odszukałem esej naukowy pelplińskiego filozofa ks. prof. Franciszka Sawickiego pod tym samym tytułem (opublikowany najpierw w r. 1948 w trzech kolejnych zeszytach „Ateneum Kapłańskiego” t. 48, wydanie II Pelplin 1982). Po prawie 60 latach jego niektóre sformułowania oraz rozróżnienia między eros i agape są podobne w papieskiej encyklice.
Otóż pisze ks. Sawicki, że celowość i porządek przyrody wskazują na rozum, ale z mądrego porządku przyrody trudno wyprowadzić wniosek, że Bóg jest miłością. Dlaczego? Bo zło fizyczne i moralne jest nie tylko męczącym tematem, ale dzięki niemu człowiek często wątpi w Opatrzność Bożą, „wprost Boga oskarża o brak litości” ⎯ pisze ks. Sawicki. Te ludzkie żale swój wyraz znalazły już w księdze Hioba, w pesymizmie Schopenhauera, w powieściach Dostojewskiego, zwłaszcza w goryczy Iwana Karamazowa. U naszego Mickiewicza aż kipi żałość w słowach Konrada:
„Kłamcą, kto Ciebie nazwał Miłością.
Ty jesteś tylko Mądrością!”
A najbardziej może w słowach, które w ostatniej rozpaczy więzień napisał na ścianie piwnicy: Gdzie jesteś, Boże?”
Papież Benedykt XVI stawia miłość i Boga jako miłość jako pierwsze ważniejsze przesłanie do współczesnego świata. Wspomina mitologiczne wyobrażenie stworzenia człowieka w kształcie doskonałej kuli, którą fałszywy bóg Zeus przeciął na pół i odtąd połówka szuka drugiej połówki, a Nietsche niesłusznie oskarża chrześcijaństwo, że do erosa wlało truciznę i dlatego przyjemny seks gorzko smakuje, bo jest obwarowany zakazami i przykazaniami.
Napięcie między seksem a miłością jest współcześnie widoczne wszędzie. Dążyć, aby seks był przyjemny, ale oddzielony od miłości. Seks tak, a miłość niekoniecznie. Taka chwila zapomnienia, ale po co zaraz coś trwałego między ludźmi? W jakimś odniesieniu do tychże zjawisk papieska encyklika analizuje miłość Boga i miłość ludzką (I cześć) oraz jej możliwości w działalności charytatywnej Kościoła (II część).
„Miłość boska czasem taka zagadkowa, jednak jest niewymowanie wielka, zbawienna i uszczęśliwiająca” ⎯ kończy swoje dziełko ks. Sawicki, doceniając iż miłosierdzie Boże będzie tak wielkie, iż nawet potępieni w piekle będą przeżywali jakąś ulgę. A święci z nieba ⎯ patrząc na piekło ⎯ podziwiać będą nie tylko sprawiedliwość, ale i miłosierdzie Boże.
2
Przyglądając się krajobrazowi życia społecznego, politycznego i religijnego w Polsce
można zauważyć szukanie wszędzie zła, złości, katastrofy, upadku. Im czarniej, tym lepiej. Im większy podział, tym lepiej. Lewica nie wie, co czyni prawica. A prawica kręci się na lewo. Pobrudzone ręce powinien mieć każdy. Jeżeli ktoś dawniej zrobił łatwo karierę naukową, na pewno jest umaczany w komunizmie i podejrzany o wątpliwe kompetencje. Oszalały temperament pojawia się zwłaszcza, jeżeli organizuje się audytorium w telewizji i dyskutuje o polskim Kościele. Co tam się opowiada za bzdury! Jakież proroctwa i oceny! Jakiż kryzys jest w Kościele!
Więc jaki? Narobiłem się w Wielkim Poście, spowiadając godzinami w kościele. Ludzi dużo. Najwięcej w Wigilię Wielkanocną o godz. 20.00, kiedy ochrzciłem 9. osób.
Ofiary kolekty nie zmniejszyły się. Raczej trochę wzrosły ( w mojej parafii średnio w niedziele jest ok. 1100 – 1200 zł, dawniej zaledwie 1000 zł). Ludzie są mili, uprzejmi. Młodzież się uśmiecha i jest sympatyczna. Ok. 12-16 osób przychodzi regularnie na katechumenat w sprawie ślubów i chrztów (w każdy piątek).
Jakiś kryzys jest, bo mocno zmienia się świat i nasz sposób życia. Ale nadal poważnie człowiek odnosi się do tego, co święte (Bóg, Jezus, modlitwa, sakramenty, duchowość). Chociaż bagatelizuje żucie gumy w kościele, używanie komórki w oczekiwaniu na mszę. Bagatelizuje seks, uważając go bardziej za rozrywkę niż od razu coś poważniejszego i ideowego. Szybciej reaguje na cierpienie, na przemoc, na poniżanie żony itp. Broni się i dlatego mówi o tym, donosi na policję lub do prokuratury. Albo się rozwodzi, skoro dalej nic nie wychodzi z dotychczasowego związku. Czy musi cierpieć całe życie? – stawia sobie takie i inne pytania. – Czy Pan Bóg chce, aby mąż mnie bił? Czy muszę się bać pijaka i brutala? Nawet papież mówił: nie bójcie się! Nie chcę się bać, musze cos zrobić ze swoim życiem.
Ja nie chcę kasować przykazań. Ale nie chcę być ukrzyżowana. Wystarczy ze Jezus dał się za nas wszystkich ukrzyżować…
Otóż nasza ludzka natura się budzi do wrażliwości. Jestem bliźnim. Szanuj mnie. I ja ciebie chcę szanować. I tak będziemy kręcić nowe kręgi dobroci i przyjaźni. To jest nowa wiadomość, dobra nowina, abyśmy się wzajemnie miłowali. I tak patrzcie na nas, panowie politycy, dziennikarze. Kryzys jest w nas, w naszej skomplikowanej ludzkiej naturze. W nas jest świętość i świństwo. I złą stronę naszej natury wzmacniamy mediami i hałasem rozmaitych rozgłośni. Nie ma teorii spiskowej ani wrogów za miedzą lub za blokiem. Zło przecież z nas wychodzi i oskarża. Taka jest interpretacja Jezusa.
Jakub Starszy