Drabiną do nieba 28 I 2018 (2) [728]
Na wsiach niewiele się zmieniło. Książek opisujących całościowo stan katolicyzmu w Polsce w ostatnich 20 latach prawie nie ma. Wycinkowych opracowań jest sporo. Co roku Kościół ogłasza statystycznie dane domicantes i paschantes (ilu chodzi do kościoła i ilu do spowiedzi św. rocznie). Kolędy też dają pewien przegląd. Często porównuje się nas z sytuacją w Kościołach Europy Zachodniej. Ja też tym tropem idę.
Co widać od razu? Widać że tam sprzedaje się niepotrzebne kościoły, zamieniając je na galerie handlowe lub garaże. A u nas jeszcze nic takiego nie tylko się nie zdarzyło, lecz jest odwrotnie: wciąż buduje się nowe kościoły. Tam coraz więcej kościołów i parafii nie ma kapłana, a u nas parafii jest ok. 10150 i są obsadzone przez urzędujących proboszczów. Od r. 1992 w nowej strukturze organizacyjnej diecezji polskich zbudowano nowe instytucje, gmachy, nowe kurie, sądy biskupie, seminaria duchowne, biblioteki, domy kapłana seniora, domy rekolekcyjne itp. Niektóre diecezje straciły np. diecezja pelplińska (od diecezji chełmińskiej odcięto półwysep helski, duże miasta – Gdynię, Grudziądz i Toruń). I jeszcze później odłączono kilka dekanatów, kiedy w r. 2004 powstała nowa diecezja bydgoska.
Powstałe w latach 70. i potem nowe ruchy religijne obecnie przeżywają kryzys. Nie co do istoty, lecz liczebnie. Silny Ruch oazowy ks. Franciszka Blachnickiego „Światło – Życie” podupadł nie tylko na północy Polski. Kiedyś bp Grzegorz Ryś (dziś arcybiskup) podał (w wywiadzie KAI), że w rejonie krakowskim dawniej uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy w letnich rekolekcjach oazowych, a teraz zaledwie kilka tysięcy. Mniej więcej 20 lat temu (i wcześniej) podczas wakacji pracowałem z czterema turnusami 15. dniowych rekolekcji oazy rodzin, a dzisiaj z żadnym. To chyba nie najlepsza konstatacja po 50 latach kapłaństwa.
Na Zachodzie ochrzczeni wypisują się z lokalnych kościołów. U nas zaledwie kilkadziesiąt osób chce zdejmować krzyże, co wydaje się słabo wojującym antykatolicyzmem.
Porównując dalej: tam na Zachodzie, zwłaszcza we Francji, w Belgii, Irlandii, mało uczęszcza do kościołów, chyba że są to Polacy tam pracujący. U nas jednak zupełnie inaczej. Nie sprawdziły się prognozy o laicyzacji i sekularyzacji naszego społeczeństwa. Nadal parafia, zwłaszcza wiejska, trzyma się mocno. Chociaż w dni powszednie mało przychodzi do kościoła. Jednym z powodów to, że zmieniły się warunki bezpieczeństwa. Dzisiaj wiejskie dzieci nie pobiegną same 3 – 4 kilometry do kościoła, bo to niebezpieczne – bo może je ktoś porwać i wywieźć. Mogą też zostać potrącone przez wariacko jadący samochód. Dawniej wiele dzieci szło pieszo do kościoła. Dzisiaj dziecko musi być przywiezione albo przyprowadzone. Dorośli nie mają tyle czasu. Jak zahamować rozpad więzi między szkołą a parafią i rodziną. Czy musimy poddawać się nerwowości i rewolucji oświatowej? Po Soborze Watykańskim II mamy swoją drogę do rozwoju i nowej ewangelizacji. Sprawdzajmy tamte zadania i cele. I podążajmy w nowym roku 2018 za św. Stanisławem Kostką do młodzieży – poprzez synod o młodzieży – w ten rejon świata, który jest przyszłością. Od młodzieży zależy czy z nami idzie pełzająca laicyzacja czy odnowa duchowa świata i pokoleń.
KS. FRANCISZEK KAMECKI