Drabiną do nieba 16 VII 2017 (15) [715]
Pytania są coraz słabsze i niepotrzebne. Z wiekiem zamazują się. Czy w ogóle wolno pytać się siebie jeszcze – mając prawie 77 lat – czy jest dalszy sens? Czego? Jakiejś pracy? Intensywnego wchłaniania przyrody lub świeżego powietrza? Modlić się więcej? Za kogo, w jakich sprawach? Czy warto jeszcze siadać przy ognisku, wspominając tysiące dawnych ognisk w kręgu z młodzieżą?
Często zastanawiamy się czy jesteśmy szczęśliwi. I według badań psychologów społecznych m. in. lubianego przeze mnie prof. Janusza Czapińskiego (Polityka nr 25/2017) jesteśmy w dużej mierze zadowoleni z życia. W ciągu dnia odczucie szczęścia od słabszego z rana wzrasta pod koniec pracy, aż do bardziej radosnego samopoczucia wieczorem. Ale u emeryta rytm dnia i tygodnia się zmienia.
To dobrze, że rośnie w nas zadowolenie z życia. Pan Bóg wzmacnia nas. Wiara w Boga jest radosnym nastawieniem do świata i ludzi. 29 czerwca 2017, po mszy na placu św, Piotra w Rzymie zapytał papież Franciszek polskich księży: czy nauczyliście się robić raban w Kościele (= hałas)? Pewnie częściowo tak. Widać wysiłek organizacyjny u wielu księży. Wyjazdy wakacyjne z grupami, pielgrzymki, piesze wędrówki, trzy, czterodniowe rekolekcje i oazy 15.dniowe. Także festiwale, gospele, konkursy. Uważam te dłuższe formy jako najlepsze. Bo potrzeba wielodniowych lektur, medytacji, modlitw, ćwiczeń, szkolenia. Potrzebujemy dłuższego namysłu i pytań. Chodzi o zatrzymanie się w ciszy i spokoju, bez pośpiechu.
Ukazują się nowe publikacje np. Wydawnictwo Przystanek Jesus. Z przemyśleń ks. Franciszka Blachnickiego (kandydata na ołtarze) jest już cała biblioteka. Jest dobrze, jeżeli tam sięgamy.
Obserwacje świata, otoczenia, ludzi i kultura (w tym lektury) oraz rozmyślania pozwalają utrwalać zadowolenie. Człowiek chce być szczęśliwy. I jeżeli ten wielki świat z wojnami nas denerwuje, to ten świat mały – nasz, ludzki – w zaciszu swego mieszkania, w relacji do bliskich, może być szczęściem. Popularne powiedzenie mówi, że szczęściu trzeba pomagać. W tym jest coś z prawdy. Można wiele zrobić, by poczucie szczęścia towarzyszyło nam na co dzień. To kwestia nastawienia. Także warto uszczęśliwiać uchodźców. I im, i nam będzie lżej na sercu.
Cebulkowa teoria szczęścia (profesora Janusza Czapińskiego) to od r. 2000 analiza zmian w warunkach i jakości życia w Polsce. Na początku lat 90. badacz ten wprowadził pojęcie „cebuli dobrostanu” – mechanizmu psychologicznego, który ma wyjaśniać zależności między subiektywnym poczuciem szczęścia, a zewnętrznymi okolicznościami oraz cechami osobowości danej jednostki. Koncepcja ta w dużej mierze pomaga zrozumieć, dlaczego niektórzy z nas umieją podnieść się nawet po najcięższych kryzysach, a inni, mimo ogólnego powodzenia, stale nie są zadowoleni z siebie i swoich życiowych osiągnięć.
Autor wyróżnia, „na wzór cebuli, 3 warstwy uniwersalnego modelu szczęścia: wolę życia, dobrostan subiektywny i satysfakcje cząstkowe. Każda z nich w innym stopniu uzależniona jest od obiektywnej sytuacji życiowej i jej zmian. Wola życia to warstwa najgłębsza i najmniej wrażliwa na zmiany zewnętrzne. Określa ogólny (standardowy) poziom szczęścia odczuwany przez człowieka. U niektórych jest on wyższy, u niektórych nieco niższy, ale przez całe życie utrzymuje się na mniej więcej tym samym poziomie. Nie możemy na niego wpłynąć, ponieważ u każdego jest on zaprogramowany genetycznie i istnieje poza kontrolą naszej świadomości. Główną funkcją tej warstwy jest podtrzymywanie podstawowej dla każdego człowieka chęci życia. Dlatego po każdym kryzysie (np. śmierć bliskiej osoby, utrata pracy) wola życia dąży do odzyskania.równowagi..” Więc możemy odzyskiwać równowagę duchową. I Polakom to się udaje.
KS. FRANCISZEK KAMECKI