1999-01-25
Rok 1999. To wigilia przed jubileuszem 2000 – skierowana ku Najwyższemu Bogu Ojcu – jak prosi Jan Paweł II w swoim programie „Tertio millennio adveniente”, który okazał się najlepszym z możliwych 5-letnich programów dla Kościoła. Szkoda, że pierwsza dwa lata rachunku sumienia w programie (1995-96) nie zostały w Polsce zrealizowane. Może po jubileuszu spróbujemy powtórzyć ten znakomity 5-letni papieski program w odniesieniu do każdej małej ojczyzny – parafii.
Jakże ważne jest na wsi podnoszenie umysłu i serca ku Bogu. Jest to pierwszy, spontaniczny odruch wiary. A wśród modlitw nie znajdujemy lepszej i innej od tej, której nas nauczył Jezus: Ojcze nasz, któryś jest w niebie.
Jakże ważny jest zachwyt nad całym stworzonym przez Boga wszechświatem i nad małą ojczyzną, gdzie – być może – dym z komina już nie zaprasza, a złe psy, opisane na tabliczce przy furtce, szczekają przeciw bliźniemu, a więzi braterskie leżą zardzewiałe za szopą w symbolicznym kłębowisku drutów, żelastwa i rupieci. Czarne gawrony siadają na wysokich dębach, jesionach i lipach wokół kościoła, i chwałą Boga językiem przyrody. I dają dużo do myślenia człowiekowi. Myśleniu bowiem trzeba przywrócić pierwszeństwo, pisze w najnowszej encyklice „Fides et ratio” Ojciec święty: „Człowiek to jedyna istota w całym widzialnym świecie stworzonym, która nie tylko zdolna jest widzieć, ale także zdaje sobie sprawę z tego, że wie, i dlatego pragnie poznać istotną prawdę tego, co postrzega. Nikomu nie może być naprawdę obojętne, czy jego wiedza jest prawdziwa. Jeśli człowiek odkryje, że jest fałszywa, odrzuca ją; jeśli natomiast może się upewnić o jej prawdziwości, doznaje satysfakcji. O tym właśnie mówi św. Augustyn: >Wielu spotkałem takich ludzi, którzy chcieliby oszukiwać, ale takiego, który by chciał być oszukiwany, nie spotkałem<. Słusznie uważa się, że człowiek osiągnął wiek dojrzały, jeśli potrafi o własnych siłach odróżnić prawdę od fałszu i wyrobić sobie własny osąd o obiektywnym stanie rzeczy” (FeR 25).
Przed Bogiem trzeba widzieć i pokazywać, na czym polegają sprzeczności wiejskiej parafii, która przeżywa gwałtowny przełom cywilizacyjny. Na XIX Spotkaniach Pelplińskich o wsi pomorskiej w listopadzie 1998 r. mówiłem o tym, że wieś stała się chłopcem do bicia. Zawód rolnika znalazł się w pogardzie w stosunku do innych zawodów na świecie. Chociaż jeść musimy (bo taka jest nasza biologia i natura ludzka) i produkcja rolna jest konieczna, nie jest tak ceniona jak produkcja przemysłowa, technologiczna i inna. W 1970 r. mieszkało na wsi 60 % ludzności polskiej, obecnie mieszka tylko 37 % . A według badań CBOS (lipiec ’98) pragnie mieszkać na wsi tylko 30 %. Czyli jeszcze zmniejszy się wieś i parafia wiejska.
Mimo to warto zaplanować kilkuletnią małą ewangelizację na wsi. Zorganizować lepsze i skuteczniejsze rekolekcje przygotowawcze na rok 2000. Pokazywać ludziom myślenie, duszpasterstwo refleksyjne. Np. niech rodzice napiszą prośbę do proboszcza o przyjęcie córki lub syna i uzasadnią dlaczego pragną sakramentów. To może być ciekawa lektura. Albo młodzież niech napisze prośbę do biskupa o bierzmowanie z uzasadnieniem. Para narzeczeńska otrzymuje ode mnie protokół przed ślubem, aby go wypełniła w domu, potem dopiero jest rozmowa o wszystkim (teraz to ważniejsze, jeżeli są małzeństwa konkordatowe tzn. tylko ślub kościelny ze skutkami ślubu cywilnego). Trzeba ustawiać duszpasterstwo tak, aby zastanawiać się dlaczego.