2010-01-03
rozkazu, udając sie do kościołów, rozmawiając na ulicach, placach, rynkach, paląc świeczki, przeżywając duchowe uniesienie, pierwszy raz – kiedy wieczorem 16 października 1978 r. w Rzymie wybrano Polaka kard. Karola Wojtyłę na papieża Jana Pawła II, drugi raz – też późnym wieczorem 2 kwietnia 2005 r. , gdy papież umierał, zostawiajając za sobą spuściznę ponad 26. lat pełnego aktywności, entuzjazmu i podziwu pontyfikatu. Jego dokumentacja to prawie 40 tomów gęstego druku formatu A4, każdy tom po 1000 stron. Jeden człowiek nie jest w stanie ogarnąć tego obszaru apostolskiej działalności Jana Pawła II, jego różnorodności, jego pielgrzymek, spotkań, przemówień, pism. Jego uśmiech docierała do wielu. Jego dobroć – obejmująca nawet odwiedzenie i przebaczenie tureckiemu zamachowcowi zabójcy w więzieniu – jest znana nie tylko dzieciom i młodzieży, ale także biednym w nędznych przedmieściach, opuszczonym na świecie, chorym, poszkodowanym przez historię Murzynom, Indianom i Aborygenom.
Ściągając tłumy na różnych kontynentach Jan Paweł II gromadził wokół siebie przede wszystkim ludzi wierzących w Boga i ludzi dobrej woli. Przedstawiał im obraz Boga w Chrystusie. Bez Chrystusa nie moża zrozumieć samego siebie ani sensu życia, ani sensu historii świata. Człowiek stawał się najważniejszym papieskim tematem. Głębokie rozważania i papieskie analizy to relacje człowieka z Bogiem i z drugim człowiekiem, jego wolność i szukanie prawdy, miłość i jedność. Także pierwszeństwo osoby ludzkiej, małżeństwa, rodziny, dobra wspólnego i szacunek dla ludzkiego ciała, poświęcając mu jako pierwszy papież dojmującą filozofię i teologię ciała.
W poetyckim krajobrazie gór, strumieni, sosen, we wnętrzu katedr i bazylik, w głębi swego ja słyszał papież Głos – głos Boga, który woła, rozkazuje… Głos, który wymaga od człowieka, aby nie bał się i przekroczył wszelkie uprzedzenia do bliźniego.
(wstęp w programie koncertu na cześć Jana Pawła II w 4 rocznicę śmierci w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy 1 kwietnia 2009)
*
Teraz czekam, kiedy Jan Paweł II będzie beatyfikowany. Ewa Czaczkowska w „Rzeczpospolitej” pyta: kiedy to się stanie? Kiedy będziemy mogli do niego się modlić, „aby nam pomógł rozwiązać nasze polskie problemy?” Ta wybitna katolicka dziennikarka dziwi się, że pamięć o zmarłym się zmienia aż tak bardzo, iż możemy roztrwonić religijno-patriotyczne odrodzenie ostatnich 30 lat w Polsce. Trzeba znaleźć sposoby, aby przybliżać nauczanie papieża w kontekście naszych dzisiejszych problemów. Dlaczego tylko uniwersytety katolickie zajmują sie nauczaniem papieskim, a nie ma instytutów Jana Pawła II przy żadnym innym świeckim uniwersytecie? Wstydzimy się tego wielkiego Polaka – wielorako największego ze wszystkich wielkich polskich postaci – i boimy się upowszechniania jego myśli? Czyżby dziedzictwo Jana Pawła II było zbyt wielkie i nas przerastające? Nie mamy odwagi zmierzyć się z papieską myślą w sposób wolny i twórczy? – pyta Czaczkowska.
Nie wystarczą pomniki.
*
Dlaczego opóźnia się beatyfikacja papieża z Polski? Wołano w dniu śmierci „natychmiast” powinien być ogłoszony świętym. Tymczasem bada się i bada jego pontyfikat – jakby papieżowi odebrano przysługujący mu przywilej nieomylności w sprawach wiary i obyczajów. Świadków się przesłuchuje, a przecież my wszyscy jesteśmy świadkami, cały świat może zaświadczyć o jego jednostkowym i pozytywnym wpływie w wielu dziedzinach. Osobistej świętości papieża nikt poważny nie kwestionuje.
Ponoć obecnie jeszcze zgłasza się nowe trudności przed ostateczną beatyfikacją papieża. Czy trzeba czekać 5 lat? Szybciej wyniesiono na ołtarze Matkę Teresę z Kalkuty. Niecierpliwimy się coraz bardziej. W nasze modlitwy wdziera się niepokój. Coś co wydawało się oczywiste, nagle stało się podejrzane. Ponoć są rozbieżności w ocenie niektórych gestów papieża. Np. że złożył pocałunek na muzułmańskiej Księdze Koranu. Że publicznie przeprosił za winy Kościoła z okazji jubileuszu roku 2000. Że podejrzane było zwołanie przywódców różnych religii w Asyżu w r. 1986 jakoby to miało znaczyć zrównanie wszystkich religii. Tymczasem to przełamywanie barier i granic. To przede wszystkim szacunek do innych. To kontynuuje Benedykt XVI – odwiedzając meczet. Aktywność pisarska papieża (czytający są zmęczeni?) oraz inne zachowania i papieskie gesty nie mogą powstrzymać naszej nadziei i wiary, iż ten papież faktycznie żył według Ewangelii i ją pokazywał światu.
Na koniec tych refleksji moje emocje w takim oto wierszu:
PAPIEŻ SŁOWIAŃSKI
Od białego dymu nad Watykanem
od habemus papam
od złotego rogu w bronowickiej izbie
od krakowskich grobów królewskich
od zadyszki księży od dalekopisów i dzwonów
zaczął się marsz marsz Dąbrowski
póki my żyjemy
Nagle 16 października 1978 roku
nie szablą nie uchem przy ziemi
ani tysiącletnim tętentem kopyt
lecz echem Bogurodzicy roznosi się śpiew
nad polskimi łąkami i lasami
i modlitwa dziadów u Adama Mickiewicza
i monolog uwięzionego Konrada z Bogiem Ojcem
i Juliusz Słowacki z Kordianem
i Cyprian Norwid co za krzyżem widział bramę
a pan Jan Kasprowicz przestał się wadzić
z Niepojętym i Nieskończonym
nad horyzontem Bałtyku wiszą
witraże Stanisława Wyspiańskiego
i protezy Brata Alberta
już nie płonie niebo Jana Parandowskiego
a konsul Zbigniewa Herberta powrócił
i jeszcze raz próbuje żyć na dworze cesarza
i dolną wargą powściągnąć pogardę
Nad Europą rośnie papież słowiański
i sakramentalna woda i bryła z posad świata
Karol Wojtyła jak wujek z skafandrem
na wysokie góry
jak jeździec
który upartymi kolanami zostawia ślady na niebie
Jan Paweł II z krzyżowym kijem pielgrzyma
i uśmiechem
Jezu kochany z ziemi włoskiej do Polski
nasza niespodzianka wielka łaska
polski dramat
na wieki wieków amen
(1978)
Jakub Starszy