2008-05-01
Coraz więcej ludzi wyjeżdża z polskich parafii do pracy za granicą (Niemcy, Francja, szczególnie Anglia, Irlandia, Szkocja, Holandia, Włochy, Hiszpania). Emigracja nie jest od dzisiaj.
Wielokrotnie Polacy emigrowali. Nawet najwybitniejsi opuszczali nasz kraj. Np. w XIX w Mickiewicz, Słowacki, Chopin, Norwid, a po II wojnie światowej Gombrowicz, Herling-Grudzińki, Miłosz, Mrożek, Tyrmand, Polański…
Z mojej parafii ok. 5-6 % pracuje poza Polską. Podczas wakacji do nich jadą turystycznie inni z rodziny, znajomi, na gościnę.
Nie czujemy się obco w innych krajach. Istnieją bowiem instytucje i ośrodki polonijne, centra religijne dla Polaków (kościoły prowadzone przez polskich duchownych). Osiedlając się tam na kilka lat lub na dłużej zauważamy, że jest to prawie ta sama kultura, chociaż bardziej rozbudowana, z większym przemieszczeniem ras, języków, obyczajów, religii i ludności całego świata. Mniej katolików, a więcej protestantów, muzułmanów i wyznawców innych religii. Stylistyka codzienności też jest odmienna, inne stroje, inne jedzenie, inne zachowania, inne świętowanie.
Bardziej widoczna laicyzacja.
Pytamy się, dlaczego? Czemu tak sie dzieje? I nie znajdujemy żadnej mądrej odpowiedzi. Przypomina się biblijna wieża Babel, którą ludzie budowali po to, by sięgnąć nieba, aby stać się bogami, ale Pan Bóg pokrzyżował ich zamiary i pomieszał im języki…Piękna metafora wieży Babel
nie wyjaśnia nam współczesności.
Dzisiaj pomieszani, zróżnicowani, niejednakowi, niosąc ze sobą swoje pragnienia i wyobrażenia, zastanawiamy się, jak być sobą w pluralistycznym świecie. Słyszymy: tolerancja, demokracja, wolny rynek. Rozglądamy się wokoło, podziwiamy innych, zachwycamy się rozwojem świata, technologii, autostrad, supermarkietów, komunikacji, nowych sposobów pracy, organizacji, promocji, reklamy, ekspresji, zabawy, rozrywki, turystyki i spędzania wolnego czasu.
Pobyt Benedykta XVI latem w Australii przybliżył nam tamtejszych tubylców Aborygenów i ich odmienność. W Europie raz po raz widzimy duże skupiska murzynów lub muzułmanów. W Holandii w środku Amsterdamu tracimy orientację, na jakim kontynencie jesteśmy. Rozmaitość rozbiła strukturę parafii. Wszystko sie pomieszało. Ksiądz sprzedaje kościół, a kupuje
pomieszczenia w bloku, gdzie kameralnie odprawia mszę. Szuka innej formy wspólnoty, aby gromadzić się razem i wyznawać wiarę w Jezusa.
Niejeden raz podczas wakacji ktoś zajeżdża na plac przy naszym kościele.
-Pozdrawiamy księdza. Przyjechaliśmy z Anglii na dwa tygodnie. Mamy dwoje dzieci, ślub był w Polsce u księdza, chrzest dzieci też. Kiedy córeczka będzie musiała chodzić do szkoły, wracamy z powrotem do Polski.
-Inny pyta:
-Witam księdza, chciałbym poprowadzić córkę spod chóru do ołtarza podczas ślubu, będę mógł?
-Jasne, jak pan chce.
-Bo tak mają protestanci i to mi się podoba.
-A mnie się nie udał związek z Anglikiem, który odszedł. Mam teraz dziecko i co dalej robić? – zwierza się inna osoba z czarną czupryną.
-Uczę tutejszych w Szkocji, jak robi się polski bigos, bo myślą, że to zgnita kapusta, a to rarytas z grzybkami. Jak zrobiłam sernik, to tamci byli zdumieni i zachwyceni, iż najlepszy, że nigdy dotychczas takiego czegoś i smacznego nie jedli.
-A jak u was z wiarą w Jezusa?
-No, na razie jej nie tracimy, chociaż daleko mamy do kościoła. Za bardzo jesteśmy zajęci sprawami materialnymi i konsumpcją.
-A ja, proszę księdza, chodząc na polskie spotkania w Londynie przy misji polonijnej, trochę na kawę po mszy, trochę z powodu samotności. I tam znalazłam fajnego chłopka, któremu się spodobałam, a on mnie zachwycił serdecznym i delikatnym podejściem do dziewczyny. Tam razem przygotowywaliśmy się małżeństwa i teraz przynosimy dokumenty, aby ksiądz nam udzielił sakramentu małżeństwa.
-Nie dziwię się, że ciebie, Kasiu, od razu zauważył, bo jesteś śliczna i z tym uśmiechem jeszcze wielokroć piękniejsza, zgrabna, zawsze byłaś bardzo religijna. Czy to w tobie zostało? Ta wierność Bogu i Kościołowi?
-Dzięki, staram się. Brakuje mi naszego kościoła, pogaduszek pod kościołem, parafialnych biwaków.
Przyjeżdżają. Odjeżdżają. Wędrują. Bo życie jest podróżą.
Uśmiechają się, są rozgoryczeni. Z nadzieją i z niepokojem. Nigdy nie będą uspokojeni, jeżeli zatracą sens życia. Będą zagubieni, jeżeli Jezus nie będzie drogą. Będą oszukani, jeżeli Jezus nie będzie prawdą. Będą źli i złośliwi, jeśli nie znajdą miłości, która nie unosi sie pychą, łaskawa jest i wszystko potrafi przetrzymać. Od Boga pochodzi, bo Bóg jest miłością.
Jakub Starszy