2012-01-26
Chce przywołać tutaj dawniejszy świetny raport kard. Józefa Ratzingera o wierze oraz zupełnie nowy „Raport o stanie wiary w Polsce”, w którym przewod. Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Józef Michalik opowiada o polskim katolicyzmie i odpowiada na pytania w rozmowie z Grzegorzem Górnym i Tomaszem P. Terlikowskim. Ten wywiad jest przeplatany najnowszymi danymi statystycznymi GUS o Kościele i badaniami religijności przeprowadzonymi przez CBOS i ISKK.
Książek opisujących całościowo stan katolicyzmu w Polsce w okresie tzw. transformacji ustrojowej, społecznej i ekonomicznej pomiędzy rokiem 1989 a 2011 jest niewiele. Przyczynkarskich i wycinkowych opracowań jest sporo. Często porównuje się nas z sytuacją w Kościołach Europy Zachodniej. Ja też tym tropem idę poprzez polską parafię.
Co widać od razu? Widać że tam sprzedaje się niepotrzebne kościoły, zamieniając je na galerie handlowe lub garaże. A u nas jeszcze nic takiego nie tylko się nie zdarzyło, lecz jest odwrotnie: wciąż buduje się nowe kościoły. Tam coraz więcej kościołów i parafii nie ma kapłana, a u nas parafii jest ok. 10150 i są obsadzone przez urzędujących proboszczów. Od r. 1992 w powstałej nowej strukturze organizacyjnej diecezji polskich buduje się nowe instytucje, gmachy, nowe kurie, sądy biskupie, seminaria duchowne, biblioteki, domy kapłana seniora, domy rekolekcyjne itp. Niektóre diecezje straciły np. od diecezji chełmińskiej (mojej diecezji) odcięto półwysep helski, duże miasta – Gdynię, Grudziądz i Toruń. I jeszcze później odłączono kilka dekanatów, kiedy r. 2004 powstała nowa diecezja bydgoska.
Powstałe w latach 70. i 80. nowe ruchy religijne obecnie przeżywają kryzys. Silny Ruch oazowy ks. Franciszka Blachnickiego „Światło – Życie” podupadł nie tylko na północy Polski. Nowy krakowski biskup pomocniczy Grzegorz Ryś podaje (w wywiadzie KAI), że w rejonie krakowskim dawniej uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy w letnich rekolekcjach oazowych, a teraz zaledwie kilka tysięcy. Mniej więcej 10 lat temu (i wcześniej) podczas wakacji u mnie w domu katechetycznym były cztery turnusy 15. dniowych rekolekcji oazy rodzin, a dzisiaj żadnego. Można to tłumaczyć zbyt niskim standardem mojego domu, kiedy ludzie mają większe wymagania i ambicje hotelowe. Taka odpowiedź nie wystarcza. Bo przecież mogłaby przyjeżdżać do mnie młodzież oazowa jak gdyby do taniego schroniska z małymi pokojami i kilkoma salami (za 30-40 zł dziennie od osoby, w tym 15 zł nocleg z własnym śpiworem, 15-25 zł całodobowe jedzenie). Jestem przychylny i przyjazny młodzieży. Lubię to. Wielokrotnie prowadziłem takie grupy jako moderator. Czemu księża wolą wybierać pobyt oazowy w gimnazjach, gdzie śpią w wielkich salach po 15 osób? Mój dom budowany dla ewangelizacji jest teraz moim przekleństwem i marnotrawstwem. To chyba nie najlepsza konstatacja po 45 latach kapłaństwa.
Na Zachodzie ochrzczeni wypisują się z lokalnych kościołów (od kilka do kilkadziesiąt tysięcy). U nas zaledwie kilkadziesiąt osób. Od niedawna słyszymy zachęty posłów do wypisywania się z Kościoła i do zdejmowania krzyża, co wydaje się już wojującym antykatolicyzmem.
Porównując dalej: tam na Zachodzie, zwłaszcza we Francji, w Belgii, Irlandii, mało uczęszcza do kościołów. U nas zupełnie inaczej. Nie sprawdziły się prognozy o laicyzacji i sekularyzacji naszego społeczeństwa. Nadal parafia, zwłaszcza wiejska, trzyma się mocno. Chociaż w dni powszednie mniej przychodzi do kościoła. Na to odpowiadamy: przecież nie ma takiego przykazania, aby codziennie przychodzić do kościoła. Zmieniły się warunki bezpieczeństwa. Dzisiaj wiejskie dzieci z II klasy nie pobiegną same 3 – 4 kilometry do kościoła, bo to niebezpieczne – bo może je ktoś porwać i wywieźć. Mogą też zostać potrącone przez wariacko jadący samochód. Dawniej wiele dzieci szło pieszo do kościoła. Dzisiaj dziecko musi być przywiezione albo przyprowadzone. Dorośli nie mają tyle czasu. A inaczej nie można. Taka całodobowa ścisła opieka zmniejsza samodzielność u dziecka. Owszem, po staremu można iść na mszę szkolną, jeżeli nie jest zbyt daleko, jeśli szkoła zorganizuje przemarsz pod opieką nauczycieli. A jeżeli nie będzie wyjścia ze szkoły na rekolekcje szkolne w parafii? I jeśli rekolekcje zamyka się w przestrzeni szkolnej, to jaka to nowość? Gdzie nowa ewangelizacja?
Opisuję tutaj przy okazji rozpad więzi między szkołą a parafią i rodziną. Religia nie jest autonomiczna, lecz uzależniona od szkoły, odciąga od parafii i bardziej poddana procesom laicyzacyjnym. Mało lub w niczym nie buduje wspólnoty parafialnej.
Reforma oświaty wymusza reformę nauczania religii. Ile razy zmieniał się program! Po co? Przecież raczej wiara i religia są niezmienne w swych prawdach i zasadach, można poprawiać metody, język wyrażania się i opowiadania o religii, dodać nowe dokumenty kościelne. Ale nie więcej. A jednak Kościół w Polsce poddał się nerwowości i rewolucji oświatowej. Niepotrzebnie zaczął podążać za nieustanną reformą oświaty, która nie wiadomo kiedy się skończy. Stała się nie tyle nauczaniem, lecz raczej testowaniem ucznia. I mierzeniem edukacji. Zagubiła wychowanie. Religia czuje się w tym nie najlepiej. Co ma robić? Ma walczyć? O co? Przecież nie powinna być ani Golgotą, ani walką, ani czasem przegranym, lecz czasem miłości i ciekawości poznawczej wg pytania: co też Pan Bóg obiecuje człowiekowi i co planuje jako sens życia i pośmiertne szczęście? Lepiej współpracować niż rywalizować w szkole. Po co wciąż reformować nauczanie religii, skoro przecież zasadnicze zmiany posoborowe zostały już dokonane w nowych programach i podręcznikach m. in. w obszernych jezuickich, które do dzisiaj są publikacjami pionierskimi. Analiza świata i Kościoła na Soborze Watykańskim II została uwidoczniona w dokumentach i dekretach. To wspólny głos 2500 biskupów całego świata. Nie ma bardziej miarodajnego innego głosu. Tamże też zostały zarysowane główne kierunki i interpretacje tego, co należy przyjąć, jakie wskazania realizować. Tam została określona – mówiąc najogólniej – troska o jutro Kościoła i jego dialog ze światem. Kolejni papieże nieustannie odwoływali się i odwołują się do tamtych ustaleń soborowych. Od października 2012 będzie Rok Wiary – ogłoszony przez Benedykta XVI – jako czas szczególnej refleksji i modlitwy z okazji 50 -lecia rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II.
Powrót religii do szkół w Polsce i w związku z tym pewne konieczne adaptacje nie wymagały wielkiej rewolucji programowej ani tylu kolejnych i wciąż nowych podręczników. Należało zachować umiar w programowaniu i podręcznikach. Tyle tylko zmian, aby rodzice, a nawet babcie, rozpoznawali w nich cośkolwiek ze swego uczenia się dawniej. Tyle tylko zmian, aby nie napędzać komercyjnie wydawnictwom wielkiej kasy. Aby rodzicom nie wyciągać zbyt wielu pieniędzy na zakup coraz to nowych i innych podręczników do religii. Prawie corocznie nowych. Aby można było stare podręczniki sprzedawać taniej młodszym… Ostatnio wyprodukowano miliony podręczników do religii. Tak dużo, że nawet panie katechetki nie są w stanie ich przeczytać i ocenić. Równolegle obok wydanych podręczników brakuje recenzji, które by wskazywały na lepsze podręczniki i na te gorsze. Recenzenci boją się napisać, co myślą. Pisarstwo kościelne w tej sprawie – recenzji, oceny książek i zjawisk – jest grzeczniutkie, pozbawione ikry i charyzmy. W mojej parafii mam naprawdę wspaniałe i chyba najlepsze katechetki polskie wśród najlepszych. A gdyby zalecać pisać magisteria teologiczne, pedagogiczne czy psychologiczne – porównawcze – jako recenzje wielu różnych podręczników dla jednej klasy albo porównując je z ogólnymi tezami posoborowego Kościoła.
W mojej parafii mam jeszcze kilkaset podręczników niewykorzystanych, bo w salkach gromadziliśmy je dla wszystkich i dla każdego. Prowadziło się czasem lekcje z podręcznikiem. Mam też mnóstwo niepotrzebnych kaset. I niepotrzebny dom katechetyczny. Marnotrawstwo. Jak to wszystko wykorzystać? I jak realizować razem edukację kościelną ze zmianami liturgicznymi, które jak gdyby się zatrzymały? Osłabły. Są i tacy katolicy, którzy by chcieli je wycofać. Powrócić do łaciny i z powrotem ołtarze przykleić do ściany prezbiterium. A to już chyba niemożliwe. Kochani, antysoborowi buntownicy! Pomyślcie o pokorze i posłuszeństwie. Wiele diecezji wykształciło sporo nadzwyczajnych świeckich szafarzy Komunii św. Mamy kilku żonatych diakonów. Mamy ponad 500 szkół katolickich w Polsce. Przecież to bardzo mało, jeżeli diecezja ma 800 tysięcy wiernych i tylko kilka szkół katolickich. Powinno być co najmniej 5 tysięcy szkół katolickich… Temat nie do wyczerpania.
Oto przed nami potrzebna aktywność, zapał, nowe działania… Nowe podręczniki elektroniczne. Zamiast ciężkich szkolnych plecaków laptop dla każdego ucznia. Pełno nowych stron internetowych i wymiana elektroniczna między parafiami. W tym kierunku niech podąża parafia, szkoła i rodzina.
Jakub Starszy