SAMOTNOŚĆ, LEKCEWAŻENIE, PRZEMOC

Drabiną do nieba 09 IV 2017 (8) [706]

Czy jeśli starsza kobieta mieszka ze swoim synem – profesorem i ten syn wraz z synową nie pozwalają matce opuszczać pokoju, gdy przychodzą do nich goście, bo się matki wstydzą, czy to jest już przemoc? Niby krzywda jej się nie dzieje. A jednak! Ograniczanie, izolowanie, a do tego krytyka i obojętność na potrzeby drugiego człowieka to zachowania przemocowe. Najłatwiej zdegradować człowieka werbalnie, to boleść, która nie zostawia widocznych śladów (wypowiedź z gazety). To że przemoc zdarza się tylko w rodzinach patologicznych, gdzie są używki, jest podejściem stereotypowym – zauważa Iwona Wiśniewska. Łatwiej nagłośnić przypadek matki zamkniętej bez jedzenia i prądu, na wsi w jakiejś komórce, przez syna pijaka, niż dostrzec niepokojące sygnały w spokojnej rodzinie starszej pani, która zgłasza, że inteligentny, uroczy, wysoko postawiony syn każe jej siedzieć cicho w pokoju. W polskiej mentalności zakorzenił się stereotyp matki Polki, która nie zważając na własne potrzeby i prawa zrobi wszystko dla dziecka. A jak je już odchowa, to nie powinna realizować swoich pasji, tylko ma się zająć wnukami. A co, jeśli kobieta chce wreszcie żyć własnym życiem? Jeśli chce pracować nadal, bo czuje się na siłach? Co, jeśli zamiast huśtać wnuki, chce pójść na fitness? (też z gazety).

Kiedyś przyszła do mnie kobieta, która odmówiła pomocy córce przy jej dzieciach. Usłyszała stek wyzwisk – wspomina Iwona Wiśniewska – Pierworodna stwierdziła między innymi, że matce popieprzyło się w głowie na starość. Pani M. zrezygnowała z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, mówiąc, że kolejny raz zatraciła samą siebie. Łatwo jest manipulować starszym człowiekiem, wzbudzić w nim poczucie winy. Strach przed samotnością i odtrąceniem jest olbrzymi, dlatego godzą się na wiele.

Nie powstrzymana agresja nasila się. Oprawca pozwala sobie i krzywdzi drugiego człowieka. I jeżeli potem nie ma reakcji z zewnątrz? Wtedy czuje się tak, że może bezkarnie ranić dalej. Przemoc jest cykliczna. Po wyładowaniu negatywnych emocji dochodzi do przeprosin, obietnic. To istna pułapka. Przemoc psychiczna, mimo że niewidoczna, pozostawia rany na duszy. Jej ciosy zabijają wewnętrznie. Bezsilność i rezygnacja często przemieniają się w depresję. Nikt nie jest w stanie sam wyplątać się z przemocy (z gazety). Niestety ślady na ciele u osób starszych często są bagatelizowane. Obrażenia muszą być naprawdę duże, żeby ofiara znalazła się na SOR (= szpitalnym oddziale ratunkowym). Zdarzają się przypadki, że rodzina – córka, syn, synowa, wnuk odwożą osobę starszą do szpitala, ale przed wejściem mówią: „Pamiętaj, jak piśniesz choć słowo, nie masz po co wracać”. I spirala strachu trwa w najlepsze. Czasem dopiero po bardzo wielu latach otwiera się stara wdowa, matka wielu córek i synów, i mówi o swojej boleści, jak jej mąż trzymał pieniądze, jak ją zniewalał i ograniczał. Bardzo uzdolnionej kobiecie, żonie, nie pozwolił rozwinąć talentów. Pamiętam, jak podczas kolędy w zupełnie nowo zbudowanym domu goszczono mnie kawą i życzliwością, a potem goszczono mnie obok w starym domku. Byli to rodzice córki z nowego domu, z którymi ta młoda rodzina, córka z zięciem, od dawna nie utrzymują żadnego kontaktu. Wkurzyłem się. Wróciłem się do młodych, gdzie piłem kawę kolędową. Jeszcze raz podziękowałem im za miłą i radosną gościnę. I dalej mówię młodej córce o mieszkających opodal jej rodzicach, starych, schorowanych, o tym, że przydałoby się ojca zawieźć koniecznie na badania i do szpitala. I biorę za rękę córkę, zięcia i ich dwoje dzieci, wyprowadzam z domu i idę z nimi do starych rodziców. Cóż to było za spotkanie! Ileż łez i ucałowań. Przeproszenia. Tak trzeba. Warto. Po paru tygodniach tam podjechałem. Widać zgodę, Starzy opowiadają wnuczce i wnukowi historię wsi, przekazują swoje talenty w hafciarstwie i pastelowe pejzaże dziadka.

Podobnie może być i ze starymi księżmi. Aby nie byli skreślani i ograniczani, aby mogli swoje zainteresowania i talenty rozwijać. Czy to będzie łowienie ryb w samotności czy towarzyska partia brydża, czy inne spotkania. Jako emeryt rezydent też chciałbym jeszcze czymś się zajmować. Tworzyć jakąś mini-ewangelizację. Nie musi tym zajmować się polski Sejm (np. obchodami fatimskimi).

KS. FRANCISZEK KAMECKI

Dodaj komentarz