2000-11-25
W Adwencie, zanim zabłyśnie kolorowy świat sztucznych kulek, świateł, ozdób i stajenek, siadamy przy liczbach i projektach na przyszly rok.
Papieska idea roku: „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś , Jezusa Chrystusa” (J 17, 3). Rok 1999 ma być wielkim aktem uwielbienia Boga Ojca: „Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” – pisze Jan Paweł II w swoim programie przygotowawczym na jubileusz 2000. Warto rozmyślać wokół najpiękniejszej definicji, że „Bóg jest miłością” (1 J 4,8.16): „Miłość w swym podwójnym wymiarze umiłowania Boga i braci jest syntezą życia moralnego człowieka wierzącego”(TMA 49).
Papież nazywa rok 1999 wigilią roku dwutysięcznego. Rokiem nawrócenia i pokuty. Rokiem zwrócenia uwagi na kluczowy aspekt konflitków i nierówności społecznych, ekonomicznych, aby zająć się ubogimi, aby pomyśleć o zredukowaaniu zadłużeń międzynarodowych choćby w części, które bardzo obciążają los wielu narodów, aby pokonać trudności w dialogu między różnymi kulturami, aby uwypuklić poszanowanie praw kobiety, działać na rzecz rodziny i małżeństwa. Aby były możliwe spotkania o symbolicznym znaczeniu dla wielkich religii monoteistycznych.
Tak myślę o tym wszystkim przy adwentowej świeczce. Jaki parafialny plan zarysować ? Trzeba uwzględnić przyjazd Ojca Św. do Polski w czerwcu , bo to oczywiste. Ale nie wiadomo nic o żadnych innych terminach pozaparafialnych. Program duszpasterski na r. 1998/99 na ponad 560 stronach poza tabelami o dialogu międzykościelnym nie podaje żadnych szczegółów ani terminów. Owszem, są wskazania pastoralne i ciekawe propozycje (chyba dla wielkich parafii, bo małe parafie same nie są zdolne, może po kilka razem, zespoły międzyparafialne?). Brakuje terminów i konkretów ( jeśli jakiś kurs to gdzie, kiedy, dla kogo i za ile). Najważniejsze jest szkolenie liderów. Proboszcz musi mieć parę miesięcy na szukanie kandydatów. Z programu widać, że będą niestety znowu uroczystości, rocznice, kongresy…
I patrzę na realia parafialne, zwłaszcza na moje CBOS. 8 listopada br. były ogólnopolskie badania praktyk religijnych. Ilu parafian uczęszcza na niedzielną mszę św. i ilu przystępuje do Komunii św. Moja parafia liczy ok. 2600 dusz ( zmnieszyła się w ciągu 15 lat o 1000 osób tj. o 27 % .W całej Polsce w ciągu ostatnich 30 lat liczba mieszkańców wsi zmniejszyła się z 60 do 37 % tj. o 23 %). Od liczby 2600 – wg metody socjologicznej -trzeba odliczyć 25% (w mieście 20%) nie mogących być w kościele (niemowlęta, małe dzieci, chorzy, starcy, poważne usprawiedliwienia, odległość, pogoda). Pozostaje do badań 1950 osób. Z tego jeden procent to 19,5 ludzi, w zaokrągleniu 20 osób.
8 listopada na mszach św. w mojej parafii było razem 1010 osób (mokro, wciąż trochę padało). Daje to 50 % frekwencji. Do Komunii św. było 566 osób, co oznacza, że z obecnych na mszach było 56 % do Komunii św. W porównaniu z danymi sprzed 10 lat (z r. 1988) uczestnictwo we mszach św. niedzielnych zmniejszyło się o 10 %, natomiast przyjmowanie Komunii św. wzrosło w tym czasie o ponad 10 %. Wobec tego jak planować duszpasterstwo, kochani? Kto wie jak?
Wnioski są takie: Katolicyzm masowy pokazuje słabość i chwiejność w swej powierzchowności. Trzeba szukać metod rozbudzenia w tym katolicyźmie aktywizacji wśród liderów i małych grup. Całego katolicyzmu nie da się objąć troską, tym bardziej że połowa ochrzczonych już nie przychodzi do kościoła. Ci, którzy przychodzą, powinni uwierzyć w ewangelizację. Powinni w sobie kształtować zdolność ewangelizacyjną. Co to jest? To jest troska o zbawienie innych, o tych, którzy już nie przychodzą oraz o tych, którzy niebawem mogą przestać przychodzić. To jest chęć bycia apostołem we współczesnym świecie poprzez działanie w swojej parafii, w swoim środowisku. To przekonanie, że trzeba pokazywać Chrystusa. Trzeba w tygodniu poświęcić godzinę – dwie na prawdziwe romowy religijne w swej rodzinie. Próbować z dziećmi rozmawiać o Bogu. Sięgać do książek. Szczególnie do Pisma św. I wbogacać swoją niewiedzę. Przełamywać milczenie o Bogu. Kto o Bogu nie potrafi mówić – mało się Nim interesuje i mało o Nim wie. Trzeba swój rozum wykorzystać do szukania prawdy, a przede wszystkim do rozmawiania o sensie życia. Jaki jest sens mojego życia? Może taka rozmowa zbliży do miłości i wzajemnej bezinteresowności. Bez tej tematyki święta Bożego Narodzenia będą bez sensu. Trzeba opowiedzieć sobie i swojej rodzinie, jak to jest z tym Jezusem narodzonym w Betlejem, z którym poprzez jubileusz 2000 roku pragniemy oddać najwyższą cześć Bogu Ojcu. W każdej mszy z Jezusem podnosimy ku Ojcu Wszechmocnemu dar najwyższy. Kogo? Otóż właśnie Jezusa. Nasze marne dary chleba i wina mocą Ducha Świętego zamieniają się w żywą obecność samego Jezusa wśród nas.
Adwent to przychodzenie Jezusa do nas. To błysk Jezusa.