Mój zawód: czarny strój mocne buty
pilnuję dzwonków pomiędzy
ludzie przechodzą nago
niczego nie mogą zabrać
bo tam gdzie idą
nie ma podłogi ani wieszaków
Mam zegarek elektroniczny
troszczę się o godzinę pierwszą i ostatnią
pierwsza się chwali że już jest
pyszna punktualna
ostatniej nie widać na horyzoncie
spóźnia się siedzi w toalecie
myje zęby
układa przemówienie ćwiczy mięśnie
aby zmierzyć się z otchłanią
i wytrzymać zgrzytanie zębów
w czarnej skrzyni
Uczę się zdziwienia i strachu
i nadziei
wycieram schody poprawiam lustra
korytarz powinien być oświetlony
po bokach dużo aniołów
koniecznie muzyka
oczywiście monumentalna
na przykład Wojciecha Kilara
chór i bębny najlepiej zaprowadzą
do miejsc gdzie nie ma ani dnia ani godziny
Nawet nie przygotowani tam trafią po omacku
ponieważ zlikwidowano lewą i prawą stronę
nie ma tam żadnych kierunków
ani kilometrów
Po przybyciu ostatnich
którzy niczego się nie spodziewają
zacznie się radość
Niewierzących zachwyci
obfitość i różnorodność
Święci będą zaskoczeni
nadmiarem miłosierdzia
Łza przestanie płakać
Błąd wyparuje
Nicość nie zdąży zaistnieć