ALFABET

Drabiną do nieba 02 IV 2018 (5) [731]

W styczniu 2018 r. przeczytałem „Alfabet” czyli jak rozmawiał Ryszard Bongowski z o. Józefem Puciłowskim OP. stron 172. Ciekawa bardzo książka, zwłaszcza ostatnie 50 stron. Puciłowski to dominikanin o spóźnionym powołaniu kapłańskim, Węgier i Polak, matka Węgierka, ojciec Polak, znający m. in. dobrze nie tylko język polski i węgierski. Na prośbę władz kościelnych zajął się agenturalną stroną współbraci dominikanów w Polsce i na Węgrzech. Wielu księży i biskupów było umoczonych we współpracę z UB i SB. PO prostu donosili na innych duchownych i ogólnie przeciw Kościołowi. Zainteresowały mnie lata siedemdziesiąte XX w. (czas Gierka), kiedy trzy lata mieszkałem jako student KUL w Konwikcie obok kościoła akademickiego, mając już lat 35. Nie były to studia zaoczne, lecz dzienne z teologii słowa (katechetyka, homiletyka, teologia znaków czasu, liturgika pastoralna, teologia aktualnych pytań itp.). Dziekan ks. prof. Edward Kopeć, gdy zbiegałem po schodach po licencjacie powiedział tak: cóż, dobrze poszło, tak to jest kiedy szkolne rzeczy zdaje się w dziadkowym wieku.

Obserwowałem, co się dzieje. Miałem za sobą pierwsze rozmowy z PIW (bardzo udane w związku z wydaniem mojego debiutu poetyckiego w r. 1974) i pierwsze zdawkowe próby SB kontaktowania się ze mną z powodu czytania mojego artykułu o wychowaniu młodzieży szkół przyzakładowych w radio Wolna Europa). Teraz mam okazje skonfrontować swoje obserwacje z czytaną książką Bongowskiego, w której opisuje rozmowę z o. Puciłowskim i lustrację dominikanów. Pisze o rektorze KUL o. Krąpcu, który realizował usuwanie profesorów wg dyktatu jakiegoś generała (np. usunięcie wybitnego ks. prof Majki). Krąpiec był bardzo niechętny wobec Wojtyły, który przyjeżdżał z wykładami z Krakowa do Lublina. Tak robił, aby nie było sali dla wykładów Kardynała Wojtyły, więc Wojtyła miał wykłady w autobusie. Krąpiec uznawał tylko św. Tomasza z Akwinu, więc tylko tomizm jest miarodajny. A przecież są nowe tematy poza tomizmem i nowe oczekiwania myślowe współczesności. I na KUL-u słyszy się to w ustach Wojtyły. Więc obok Krąpca słychać Wojtyłę otwartego na nowe filozofie, na filozofię wartości Schelera , na fenomenologię, na nowe pytania i odpowiedzi, na które nie odpowiada św. Tomasz. Krąpiec był zazdrosny. Utrudniał powstanie Papieskiej Akademii, nie lubił ATK, bo chciał wszystko połączyć, aby być jedyny rektorem. KUL wówczas miał uprawnienia samodzielnego mianowania profesorów (obecnie prezydent), ale kard. Wojtyły nie mianowano na profesora. Można powiedzieć, że Krąpiec systematycznie tępił Karola Wojtyłę.

Coś z tej atmosfery czułem w sobie, kiedy mój profesor utrudniał mi rozpoczęcie doktoratu. Na I roku zrobiłem magisterium, miałem dwa lata na doktorat. Dużo czasu. Niechęć profesora salezjanina (zginął w wypadku samochodowym) prawdopodobnie stąd, że napisałem recenzję habilitacji profesora w Homo Dei (wtedy pisałem sporo recenzji), błędem byłem ja, gówniarz uniwersytecki, który sadzi się na profesora, ale potem nie było innych recenzji, a ja uważałem katechezę integracyjną za nowatorstwo). Wówczas na KUL nie lubiano nowości. Była poprawność polityczna. Napisałem do bpa Czaplińskiego że chcę wrócić do diecezji, bo tam nikomu nie zależy, abym zrobił doktorat.

Uciekaj – słyszę zewsząd.

I tak uciekam wciąż… od jakiegoś zła.

Franciszek Kamecki