Drabiną do nieba 01 IV 2019 (5) [753]
Droga Krzyżowa ekstremalna (w nocy, ok. 40 km) jako znak sprzeciwu wobec kultury wypłukanej z Boga i wiary – powiedział w tym roku bp Mieczysław Cisło podczas Mszy rozpoczynającej lubelską edycję Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Ponad 4 tys. pątników idzie przez sześć różnych tras, z których najdłuższa liczy ponad 53 km. Bp Cisło dalej mówił: wszystkie przykazania streszczają się w przykazaniu miłości. Chrystus wzywa nas do ekstremalnej miłości, której uczy nas z krzyża. Szczęście jest wtedy, gdy ktoś szczerze kocha Boga i człowieka, nawet swojego nieprzyjaciela – tłumaczy biskup wadę współczesnej kultury, która bardziej szuka przyjemności niż wyrzeczeń.M. in. kult wygody, dobre jedzenie i miękka pościel. Żyjmy raczej bez ułudy tego świata. Niech Chrystus poprowadzi was przez tę noc ekstremalną do poranka zmartwychwstania. Do zwycięstwa nad swoim egoizmem, żeby nie ulec pokusom tego świata – powiedział bp Cisło.
Organizatorzy cieszą się coraz większą popularnością nowych form pobożności. – Jest nas ponad 4 tys. uczestników, ciasna cała noc – powiedział. ks. Mirosław Ładniak. Uczestnicy mogą wybrać jedną z czterech tras (co najmniej 40 km) z Lublina do Wąwolnicy, wkoło Zalewu Zemborzyckiego, z Lublina do Bazyliki św. Anny w Lubartowie (ok. 37 km.) Najdłuższa lubelska trasa czarna bł. Piotra Jerzego Frassatiego ponad 53 km i jest to trasa samotna (bez dodatkowego oznakowania, bez patroli medycznych)
Były i będą jeszcze terenowe drogach krzyżowych w Toruniu, Wąbrzeźnie, Lubawie, Grudziądzu i Mszanie. Będą też w diecezji pelplińskiej. Są także organizowane teatralnie wielkie Misteria Męki Pańskiej ogłaszane w prasie i innych mediach.
Ja stary oazowicz Ruch Światło – Życie (ks. FR. Blachnickiego) wspominam niektóre formy rekolekcji, gdzie dominowało przeżycie religijne. W Grucznie organizowaliśmy takich rekolekcji kilkadziesiąt, często 4 turnusy przez całe wakacje po 15 dni, każdy turnus dla ok. 60 osób. Np.na II stopniu oazy rodzin był pogram Exodus, a w nim nocy wymarsz razem z Mojżeszem drogą Pisma św. U nas szliśmy wałem wiślanym ok. 10 km aż do Topolno nad jeziora, gdzie przy brzegu był zbudowany ołtarz i tam wcześnie rano była odprawiona msza polowa. Podczas marszu były stacje i przystanki, fragmenty Pisma św., modlitwy, poczęstunek herbaty… Jednego roku był taka ulewa , większy trud, tak że ludzie naprawdę narzekali na prowadzącego ks. Franciszka Czapa (z Wybrzeża) jak Izraelici na Mojżesza.To było naprawdę ekstremalne.
Każdy organizowany prze nas obóz namiotowy w lesie (przeze mnie i księży kolegów) był formą ekstremalną.
Szkoda, że zaniedbuje się tamte udane i sprawdzane formy ożywiana wiary, nadziei i miłości. W tamtym czasie było to trudniej niż dzisiaj. Zdaje się, że z chwilą powrotu religii do szkół zaczęły upadać i powoli giną bezpowrotnie tamte formy. Warto by to przeanalizować.
ks. Franciszek Kamecki emeryt, rezydent