KARNAWAŁ I CODZIENNOŚĆ ROKU ŚWIĘTEGO

2000-01-10

Jaki będzie tegoroczny karnawał? Po Sylwestrze z fajerwerkami i sztucznymi ogniami na wielkich placach jesteśmy już wprawieni w karnawałowe szaleństwa. Chciałoby się zachować i zabawę, i świętowanie. Zabawa jako coś beztroskiego, bez granic, kultura obejmująca kolory, plastykę, przestrzeń, zapach, powietrze, muzykę, światła, ruch ciał, taniec, podskoki, wolność śmiechu i swobodna ekspresja swej osobowości. Świętowanie to wprowadzanie chwili rozwagi i uniesienia, moment uroczysty jak gdyby przenoszący w rejony metafizyczne, pozadoczesne, w marzenia i nadzieje, trochę monumentalny, autorefleksja, spojrzenie sobie w oczy, lekki pocałunek, dystans i rezerwa, zaloty i dusza na ramieniu, zorganizowanie czegoś razem, śpiew, łańcuch par i wspólnota itp.

A jak przeżywać święty rok – jubileusz 2000?

„Obserwujemy pewną gorączkę jubileuszową w Kościele, duszpasterze stają na głowach, żeby wymyślić akcje, wydarzenia, żeby przygotować ciekawe rekolekcje, imprezy, zloty młodzieży czy już bardziej poważnie zjazdy dorosłych. Dużo wydarzeń, podniosły klimat – zauważmy rodzącą się ciekawą, cichą radość, która wynurza się z ludzkich serc, także z serc hierarchii Kościoła, w związku z Jubileuszem” (kard. Joseph Ratzinger). Kardynał przestrzega przed imprezowaniem w Kościele: „Kościół jest bogatym organizmem. Żyje zarówno w pojedynczym sercu dziewięćdziesiątej dziewiątej owieczki czy też setnej, jak i w całym stadzie. Nie zawsze jest tak, że odbieranie tych fal ogólnokościelnych świadczy o głębi wiary, o jej dojrzałości. Nie zawsze istnienie pewnej polityki kościelnej oznacza rozwój myślenia kościelnego (…) Teraz żyjemy tym, że przyjedzie Papież. Papież przyjechał. Czym teraz będziemy żyć? Odjedzie. Papież odjechał. To czym teraz będziemy żyć? Będzie synod, zjazd…Właściwie od imprezy do imprezy. W tym ujęciu brakuje trudu kościelnej codzienności…” Mówi dalej kardynał Ratzinger, że chodzi o wyczuwanie i przeżywanie zwyczajnego roku liturgicznego, niedzieli – co jest żywą opowieścią o Bogu, o Ewangelii.
Obyśmy „umieli żyć w Kościele tym, co jest na co dzień. Nie musimy stwarzać jakiegoś superprogramu (…) Wystarczy, że uważnie, gorliwie i głęboko będziemy przeżywać codzienność Kościoła , która wcale nie jest taka codzienna , w każdym razie nie jest szara”.

Och, jak to dobrze, bo codzienność parafialna jest mi najbliższa. Coraz mniej mogę wyjeżdżać. Nie mam żadnego programu ekstra na ten rok jubileuszowy. Planuję codzienność:

to co możemy uczynić razem, zespołowo – jak to się mówi – wspólnotowo, nie w pojedynkę.

Wyznaczam role parafianom. Przydzielam funkcje. Rozkładam zadania dla wielu. Pytam siebie: kto może to wykonać? kogo poprosić? jak zwerbować nowych odpowiedzialnych? Do kogo w parafii napisać list? Coraz częściej spotkania, grupy, podgrupy, różne dyżury, modlitwy, apele, różańce, nabożeństwa, programy prowadzą świeccy katolicy, parafianie, a ja w nich pokornie uczestniczę jako jeden z nich.

Jeszcze zbyt dużo czasu poświęcam na kościelne przysłowiowe cegły, na remonty, na dokończenie spraw nie dokończonych. Ale już korzystam z sali wideo przy każdej okazji. Jest też ping-pong i sala do spotkań w kręgu. Docelowo pragnę, aby – obok codziennej Eucharystii w kościele -było kilka stałych możliwości w parafii: 1) dla dorosłych katechumenat parafialny raz w tygodniu jako inicjacja do chrztu i sakramentu małżeństwa, co już czynię od 3 lat; 2) także dla dorosłych jakiś wieczór studyjny, biblijny, poszerzający wiedzę religijną – pod kierunkiem księdza (lub też katechetki); 3) kawiarenka, może wirtualna, dla młodzieży w soboty 4) świetlica parafialna w soboty dla dzieci, które chcą coś tworzyć, malować, pisać, bawić się, grać….5) spotkania dla ministrantów i innych grup przyparafialnych (z inicjatywy katechetki np. Kółko Misyjne czy Biała Armia)…

Długi karnawał przynagla, aby po raz dziesiąty i dwudziesty, a z okazji roku 2000 szczególnie z zapałem, zastanowić się nad lepszym programowaniem stałych spotkań w parafii z lekturą Pisma św., z refleksją, rozmową, modlitwą, filmem, relaksem, zabawą… Chcę jeszcze dużo się nauczyć. I popracować. Chcę otworzyć Chrystusowi wszelkie niewykorzystane schowki. Przyjdź, Panie Jezu, do nas. Nie jesteśmy przecież tak mądrzy, w Europie tylko Albania ma od nas gorzej wykształcone społeczeństwo. Wszyscy inni nas wyprzedzili w drodze po wiedzę i światło.
Ks. Franciszek Kamecki

Dodaj komentarz