Niewierzący

2000-03-01

„Niewierzący w parafii” to tegoroczny Dokument Episkopatu Polski. Tylko Bóg daję łaskę wiarę. My możemy zaledwie poprawiać drogę do wiary, ją czyścić i upowszechniać. Pytam: ilu niewierzących mieszka w każdej wiosce na terenie parafii? I jako proboszcz nie mam dobrej odpowiedzi. Niewierzący sam nie przyjdzie do księdza z problemami. Może księdza się boi. Albo do końca nie przeżywa nieszczęścia niewiary. I nie potrafi nazwać swego stanu duchowego uśpienia.


Kolędę przyjmują wszyscy. Zdarza się, że ojca nie ma na kolędzie i nie wiadomo czy się ukrył, czy jest tak bardzo zapracowany, że nie zdążył przyjść z obory. Dawniej gdy byłem młodym wikariuszem, świadomie otwierałem nieraz nie te drzwi do wyjścia ( za którymi stał słuchający i zdumiony ojciec). Ale po paru nieoczekiwanych sytuacjach zrezygnowałem z tej metody. Samowolnie nie przeglądam domu, nie węszę, nie jestem policjantem.
Z chrztem przychodzą prawie wszyscy. I często chrzest nie jest dla rodziców problemem wiary, lecz tradycji i przekonania, że inaczej być nie może. Pogrzeb też – niezależnie kim byłby zmarły – musi być z księdzem.

– Proszę księdza, wiemy, że ojciec nie chodził do kościoła, wygadywał różne złe rzeczy o religii i księżach, ale my jesteśmy bardzo wierzący i nie wyobrażamy sobie innego pogrzebu.
– Drogie panie, kochałyście ojca nie do końca, skoro zapomniałyście o jego zbawieniu czyli życiu wiecznym.
– Tak, w naszym domu nie rozmawiało się w ogóle o wierze w Boga ani o sprawach ostatecznych. To nasza wina. Mogłyśmy jako dorosłe córki zacząć dyskusje religijne. Ojciec nas cenił, bardzo kochał, chętnie rozmawiał z nami i żartował. Opowiadał gościom, że jego życie jest dlatego wspaniałą przygodą, ponieważ ma cztery bardzo ładne dziewczyny – trzy córki i żonę.
– Niewątpliwie, bo i ja teraz to widzę, panie podziwiam. Pan Bóg obdarzył was częścią swojego piękna. Pan Bóg posiada nieskończoną ilość piękna, którego nigdy nie zabraknie naszym oczom.

Inna rozmowa:
– Zobowiązujemy się załatwić sprawę sakramentu małżeństwa, proszę księdza, niech ksiądz ochrzci nasze dziecko. – mówi matka, która dwoje dzieci ochrzciła poza parafią.
– Rozsądniej, kochana, i to trzecie dziecko ochrzcić w tamtej obcej parafii, bo na pewno tamten ksiądz jest wam bliższy, chyba mądrzejszy i wie lepiej, jak ewangelizować waszą rodzinę.
– Mój mąż nie chce ślubu.
– Mając ślub cywilny – uznaliście Cesarza. A Boga jeszcze nie. Sakrament małżeństwa jest przyjęciem Boga w swoje życie, do swojej rodziny. Proszę zrozumieć, że każdy sakrament jest święty i wymaga świętych okoliczności. To znaczy wymaga od nas nawrócenia. A pani nie ma ochoty na żaden duchowy krok ku nawróceniu. Pani nie chce zmiany dotychczasowego życia.
– Ja bym chciała, ale mąż nie.
– Bo mąż jest niewierzący.
– Wierzy, wierzy, proszę księdza, ale jest leniwy, aby przyjść do kościoła.
– Kościół jest mądry i w swoich obrzędach przewiduje sytuację niewierzącego, kiedy można opuścić słowa „Tak mi dopomóż, Panie, Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”. Wtedy wystarczy tylko ślubować miłość, wierność, uczciwość oraz nie opuszczenie małżonki aż do śmierci.
– Ten wariat wciąż mnie opuszcza i nie opuszcza.

I to jest pierwsza sytuacja niewierzących w parafii: brak jednomyślności w rodzinie. Druga: gdy nienawidzą siebie nawzajem. Trzecia: gdy mówią wszystko złe z powodu odrzucania Jezusa.

Ks. Franciszek Kamecki

Dodaj komentarz