Świętować i przebaczać

2000-02-15

Warszawa przeżywała „Pielgrzymkę Zaufania przez ziemię” (od 28 grudnia do 1 stycznia 2000). Warszawiacy przyjmowali młodzież z całego świata. 70 tysięcy młodych ludzi wędrowało po Warszawie , także z mojej parafii, pokazywało ważność wspólnoty, pojednania i modlitwy. Rozpowszechnione kanony z Taize, nieustannie powtarzane teksty i melodie wciągały w swój nastrój, w medytację i modlitwę , i wytwarzały poczucie jedności i braterstwa. Polskie media pokazały dużo fragmentów tego świętowania.

Tak mówi brat Roger (twórca tego światowego ruchu młodych, który z małej francuskiej wioseczki Taize stał się wielkim centrum skupienia i modlitwy ekumenicznej:
” Nieustannie ufałem (…) , że Bóg może podarować tylko miłość. Podobnie jak moja babcia ze strony mamy, która podczas pierwszej wojny światowej, ryzykując życiem, spieszyła z pomocą uciekającym przed frontem: bez zniechęcenia, z łagodnością i siła przychodzącą od Boga. Kochać i przebaczać to wszystko. Tyle, że słowo „pojednanie” jest trudniejsze”(…) Potrzeba wysiłku, żeby je zrozumieć, bo ono należy do słów bardzo mocnych. dobijających się do serca. Wejdzie tam, gdy będziemy nim żyć, gdy będzie nam zależało na pojednaniu, które jest przede wszystkim przebaczeniem. Ten, kto kocha, kto nie pozwala się zranić tym, którzy go urażają, ten zajdzie bardzo daleko. Chrystus mówi w Ewangelii: „Kiedy wspomnisz, ze brat twój, ktokolwiek, ma coś przeciwko tobie, najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim. Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko!” Jezus nie mówi: „Odłóż na później!, tylko „Najpierw, nie zwlekając, idź się pojednać! Św. Ambroży z Mediolanu napisał w czwartym wieku: „Zacznijcie dzieło pokoju w sobie, byście sami byli napełnieni pokojem”…Trzeba starać się o pokój w sobie, on pozwoli nam nieść go innym. To jest jak ponowne narodziny czegoś w najskrytszej głębi każdego człowieka. Kto szuka takiego pokoju, może tylko uważnie wsłuchiwać się w słowo Chrystusa, wzywającego w Kazaniu na Górze do wzajemnej miłości i zachowania serca prostego. Ono, dzięki temu, nie zamknie się na przebaczenie i miłość. Bo czy bez miłości i przebaczenia można sobie wyobrazić przyszłość pokoju na ziemi i przyszłość kogokolwiek z nas?”

Tak pyta brat Roger z Taize. I tak tłumaczy dalej: „Podstawą wspólnoty jest urzeczywistnianie tej jedynej komunii, jaka jest Chrystus. Wspólnota jest maleńkim obrazem i niczym innym. (…) Jeździmy z miejsca na miejsce i teraz dotarliśmy do Polski (…) Ufamy polskiej duszy… Wasza historia nas poruszyła, stworzyła głęboka ufność, że w roku 2000 wspaniale byłoby przyjechać do Warszawy… Chrystus jest darem dla ludzkości… Chrystus jest zjednoczony z każdym człowiekiem bez wyjątku… Ten, kto sercem zdecydowanym pragnie powierzyć siebie Chrystusowi, Bogu, będzie musiał pozwolić, by rosła w nim nieskończona wdzięczność dla Boga. Ona właśnie stanie się radością, duchem uwielbienia, świętowania.”

Podczas styczniowej kolędy przyglądałem się twarzom i oczom ludzi w ich domach. Jakie wspaniałe są dzieci. Jakże zatroskani są rodzice i z jaką miłością otaczają swoje córki i swoich synów. Ilu radosnych starych ludzi można spotkać i z nimi się cieszyć minionym rokiem. A chorzy bywają zaniepokojeni, zwłaszcza po operacjach, po zawałach, po wylewach lub paraliżach. Jakże wielu nie umie przeżywać swojej starości. Jakże wielu na wsi martwi się pytaniem, co dalej. Co będzie z nami ? – pytają.
W czasie kolędowania przeżywam radość z tymi, którzy są zgodni, szanują się nawzajem, starzy z młodymi, wnuki z babcią i dziadkiem. W rolniczych rodzinach żyją ze sobą razem dwa, a nawet trzy, cztery pokolenia. Dzieci uśmiechnięte.
Czasem starzy rodzice zwierzają się, że syn już od roku ani razu nie odwiedził. Zdarza się zerwanie więzi rodzinnych. Złość. Niechęć i uprzedzenia. Zdarza się, ze korytarz jest tak wielki jak wielka jest nienawiść. Jestem często bezradny. Milczę. Mówię sobie: Boże, odpuść, bo nie wiedzą, co czynią.
„Radość przebaczenia winna być silniejsza i większa od wszelkich uraz” – pisze Jan Paweł II w bulli na ten rok jubileuszowy. Prosi: „Niech nikt nie postępuje jak starszy brat z ewangelicznej przypowieści, który nie chce wejść do domu, by świętować razem z innymi”.
Ks. Franciszek Kamecki

Dodaj komentarz