2002-08-05
Co dzieje się najbliżej za oknem? Dziękuję Panu Bogu za piękny widok (5 VIII), kiedy w porannym słońcu złocisto rude wiewiórki, aż razem 4-5, z podniesionymi ogonami skaczą po krzaczastych gałęziach leszczyny w plebańskim ogrodzie. Potem telewizyjne „Ziarno” (co oglądam raz na 3, 4 miesiące) opowiada m. in. o Wąchocku, znanym powszechnie z setki kawałów. Nowy jest taki: po sprzedanym psie sołtysa przez dwa tygodnie na podwórku łańcuch szczekał. Pokazano, jak bardzo sympatyczny ks. biskup Jan Chrapek jedzie wakacyjnie rowerem w sutannie i z biskupim krzyżem, co utrudnia mu potem napompowanie roweru pompką… Biskup mówi serdecznie o jubileuszu, o żołnierzach…
Na koniec „Arka Noego” maszeruje z plecakami i śpiewa o wakacjach przez cały rok. Położyłem na stoliku w ogrodzie orzeszki kupione w Makro. Może wiewiórki powtórnie przybiegną. One wiedzą nic o problemach polskiej wsi. Są naszą bezinteresowną rozkoszą. Mogłyby skosztować jarzyn (rok temu zasadzone – holenderskie – urodzajne). I po raz pierwszy węgierek pełno. Ciekawe, jakie będą niskopienne nowe gruszki i jabłonie. Cały świat jest wielkim polem (wg drugiego Dyrektorium Katechetycznego), na którym trzeba siać. Jezusowa przypowieść o siewcy pokazuje, ile ziaren się marnuje. Ile jest ugorów w sercach i umysłach. Ile jest skalistej gleby w człowieku. Ile cierni i krzaków, które przygłuszają naturalny wzrost pszenicy. Ile innych negatywnych uwarunkowań np. opinie, według których tylko 33 procent uważa w Polsce, że my duchowni jesteśmy uczciwi i rzetelni w pracy. Nie cieszy nawet to, ze trochę lepiej wypadliśmy niż lekarze. Bo społeczeństwo w wyższym procencie za uczciwych uważa naukowców, pielęgniarki, nauczycieli, dziennikarzy, dentystów, rzemieślników… Najniżej oceniono polityków, posłów, urzędników wysokiego szczebla, samorządowców, związkowców, co nie wróży dobrze wyborom prezydenckim w Polsce. Cały świat podobny jest do jednej wioski. Co dzieje się na jednej półkuli, od razu wiedzą na drugiej. Z południa internetem szybko przekazuje się informacje na północ planety. Czy to dobrze? Nie wiem. Cieszy, że w ogóle coś ważnego na świecie porównuje się do wioski. Obraz wioski jest mi bliski. Trzeba być odpornym na globalne informacje. Warto je selekcjonować. Z świadomością że to jakiś fragment większej całości świata. Że kamera nie potrafi objąć wszystkiego. Że są to strzępy, cząstki, rozmowy i obrazki, za którymi są wielkie problemy nadziei i lęku, biedy i bogactwa, klęski i sukcesów. W tej globalnej wiosce Kościół ma też swoje stacje obsługi duchowej. W każdej parafii polega to na łączeniu ziemi z niebem, ciała z duchem, niejasności z światłem. W roku 2000 warto powtarzać śpiew z nocnej Wigilii Wielkanocnej: „Światło Chrystusa”. I pamiętać prośbę z chrztu: „Przyjmijcie światło Chrystusa”. Więc obsługujmy światłem. Piękna praca. Świat to wielka szkoła nowej cywilizacji, w której za mało światła. Uczymy się filozofii światła tj. ratowania przyrody i człowieka. Prof. Zbigniew Brzeziński powiedział, że nie będziemy się zajmowali przebudową społeczeństwa, lecz każdy sobą, co chce zrobić z sobą samym? Jaka będzie różnica między człowiekiem naturalnym „transcendentnym” a człowiekiem sklonowanym, sztucznie stworzonym? Czy mamy prawo konstruować sztucznego człowieka i jaki ma być tenże człowiek? (Tyg. Powszechny 6 VIII). A jeżeli dodamy to tego zbawienie. Jak będzie podążał do zbawienia człowiek z probówki i człowiek z pożycia małżeńskiego? Oto nowy świat, nowa szkoła, nowe pytania. Czy to będzie tak jak z wolnym rynkiem? Czy wszystko będzie wolno reklamować i sprzedawać? Sztucznych ludzi też? Czy raczej na ten rynek przyjdzie Jezus i wyrzuci sprzedających gołębie, fabrykujących nowych ludzi w miniaturowych akademiach medycznych, prowadzących giełdy i banki? Te problemy stają się cięższe niż kilogramy wszystkich duchownych w Polsce.
Ks. Franciszek Kamecki