2008-12-07
1. Taka propozycja na tę drugą niedzielę Adwentu.
Ma być gładko i równo w życiu. Głos ma być mocny.
Zmieńcie pustkowia, niech inaczej wyglądają doliny i góry, przekształccie urwiska i strome zbocza!
Bo Pan Bóg przychodzi z potęgą. I z dobrocią. Jak pasterz. który bierze na ramiona i za ręce prowadzi nas (I czytanie).
Pytamy jak wątpiący: – Jak to? Kiedy przychodzi Pan Bóg?
Odpowiedź: – Zawsze. “Jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień” (2 P 3,8, II czytanie).
Jan Chrzciciel, bohater adwentowy, powtarza proroctwa Izajasza o prostowaniu ścieżek i dróg. Nad rzeką Jordan zadziwił on tysiące wędrujących i czekajacych na coś nowego. Czekających na jakiś nowy sens i cel. Zadziwił wołaniem o przyjęcie chrztu i o nawrócenie – o to, aby grzechy jako paskudzące życiowe drogi zostały odpuszczone. Wielu chciało zobaczyć Jana Chrzciciela, ponieważ zdumiewał sobą, ubiorem, jedzeniem i zachowaniem: nosił sierść wielbłądzią, pas skórzany, jadł owady szarańczy i miód leśny. Chrzcił tylko wodą. Był pokorny, mówiąc, że to, co robi, to zaledwie treningi duchowe, ten jego chrzest to jeszcze za mało. Bo za mną – mówił Jan – idzie ktoś większy i mocniejszy, tak nieporównywalny do nikogo, któremu nie jestem godzien rozwiązywać rzemyków i zdejmować sandałów. Bo On będzie największy, ponieważ On nie wodą, lecz będzie chrzcił Duchem Świętym.
2. Taka jest ta dobra wiadomość. Tutaj tylko przychodzimy po dobre wiadomości. Tą wiadomością jest Jezus Chrystus, pochodzący od Przedwiecznego Ojca, którego miłość tu i poza czasem, nieodwołalna, i teraz jest, i za tysiąc lat będzie, i zawsze. Chcemy przyjąć tę wszechmocną miłość,
powszechną – obejmującą każdą i każdego, nawet takiego, którego nie lubimy, bezinteresowną – jeżeli miłujecie tych, którzy was miłują, jakąź nagrodę mieć będziecie, swoich łatwiej kochać,ale obcych, nieprzyjaciół…
przebaczającą – wobec nawet największego łotra i zbrodniarza, dlatego nie możemy być za karą śmierci, bo w tej karze nie ma przebaczenia.
Nie ma innej drogi, jak ta z miłością Jezusa – miłością powszechną, bezinteresowną i przebaczającą. I nasze wszystkie drogi – według Jana Chrzciciela – możemy, powinniśmy i musimy prostować w tamtym kierunku, skąd przychodzi Jezus Chrystus.
KS. FRANCISZEK KAMECKI